- Dobrze. - Psycholog zapisał numer na przygotowanej kartce papieru. - Proszę was, żebyście nic nie mówili, muszę się maksymalnie skupić. Jeżeli będzie coś ciekawego, na co będę chciał wam zwrócić uwagę, powiem o tym.
Odpowiedziało mu pięć kiwnięć głową. W pokoju oprócz hackera i obu Martinów znajdowali się również profesor i Delahay. Rius wziął duży arkusz papieru, położył go obok klawiatury i podzielił grubymi krechami na trzy pionowe części.
- Postaram się dowiedzieć czegoś o nim i ewentualnie przekonać go, żeby przestał. Na tej kartce będę notować to, czego uda mi się dowiedzieć. Po lewej stronie o nim samym, o tym co myśli i dlaczego tak postępuje, na środku czego jeszcze możemy się po nim spodziewać i po prawej stronie informacje, które mogą nas naprowadzić na jego trop. Zaczynamy.
Wydał za pomocą klawiatury kilka komend i podał numer konta. Po chwili na ekranie pojawiły się napisy, informujące o gotowości systemu do przekazywania informacji. Psycholog zaczął pisać:
"Cześć, jestem Rudy. Mam do ciebie sprawę."
Hacker parsknął śmiechem na widok "Rudego", ale momentalnie się opanował. Przez dłuższą chwilę nie było odpowiedzi. Petras spojrzał na Borga, ten wzruszył ramionami. Profesor zaplótł ręce na brzuchu i czekał, wpatrzony w ekran. Delahay patrzył na psychologa z zadowoloną miną, jakby chciał powiedzieć "A co, nie mówiłem!", ale nie dane mu było odnieść triumfu. Na ekranie pojawiła się odpowiedź.
"Czego chcesz?"
"Pogadać z tobą."
"Spadaj."
"Narobiłeś niezłego zamieszania."
Znowu nastąpiła przerwa, minutowa, może trochę dłuższa.
"Czego chcesz?"
"Jestem ciekaw, dlaczego to robisz."
"Jesteś za miękki, żeby to zrozumieć. Bierz zabawki i spieprzaj stąd."
Na drugim monitorze błysnęło kilka znaków.
- Wyłączył się. Pewnie uciekł.
- Nie ma pan racji, panie profesorze. Ten człowiek nie ucieknie. Jest bardzo pewny siebie i nie boi się tej rozmowy. Już prędzej w czymś mu przeszkadzamy.
- Możliwe. Pan jest fachowcem w swojej branży, nie podejmuję się dyskusji z panem. Takie odniosłem wrażenie...
- Jest! - Gene pokazał palcem na drugi monitor. - Podłączył się z powrotem. Może nie chce, żeby go śledzić po łączach?
Psycholog kiwnął głową i pochylił się nad klawiaturą.
"Spróbuj mi wytłumaczyć, może jednak zrozumiem."
"Nie warto." - Zanim Rius zdążył coś napisać, na ekranie pojawiło się następne zdanie. - "Jak mnie znalazłeś?"
"Przez przypadek. To bardzo długa historia. Opowiedz coś o sobie."
"Jesteś gliną? Albo pismakiem?"
"Nie."
"To kim?"
"Psychologiem."
"Dla kogo pracujesz?"
"Dla ludzi, którym trzeba pomóc."
"I rozmawiasz ze mną dla przyjemności? Zejdź mi z ekranu."
"Nie dla przyjemności. Chcę wiedzieć dlaczego to wszystko robisz."
"Bo nie lubię mięczaków."
"A kto jest mięczakiem?"
"Każdy. Ty też."
"Dlaczego?"
"Bo nie atakujesz. Siedzisz i trzęsiesz dupą. Spadaj bo mi przeszkadzasz."
"Ty atakujesz, bo jesteś mocny?"
"Jestem twardy i umiem! I zostanę jak ciebie nie będzie!"
"Zabijasz losowo, twardych i miękkich. Skąd wiesz kto zostanie?"
"Twardzi dadzą sobie radę. Ci którzy mają łeb na karku i potrafią."
już mi starczy co było dalej?