- Porucznik który kierował akcją straży pożarnej, mówił, że to co się paliło to mógł być eter, czyli otwarcie tych zaworów jednak jest możliwe. Ale sam eter w zamkniętych rurach chyba się nie zapala?

- Nie, ale - tu będę teoretyzować - część instalacji jest ogrzewana, więc uzyskanie w niej wysokiej temperatury nie stanowi problemu, teraz tak, jeśli eter w rurach zacznie wrzeć, a dużo mu do tego nie trzeba, powinien zadziałać zawór bezpieczeństwa, bo ciśnienie może wzrosnąć powyżej krytycznego, wtedy pary eteru, gorące, w powietrzu - mogą eksplodować. Ale to wszystko teoria, jesteśmy przed takimi wypadkami zabezpieczeni.

- W jaki sposób?

- Właściwie to nie jest zabezpieczenie samej instalacji, tylko program który nią steruje... - technolog przerwał i spojrzał na inspektora - Myśli pan że to było tak? Że ktoś to załatwił przy pomocy komputera?

- Ja na razie jeszcze nic nie myślę, tylko zbieram informacje. Żeby cokolwiek podejrzewać muszę dysponować faktami, a, jak rozumiem, pańskie wywody to tylko teoria, która może, ale wcale nie musi okazać się prawdą.

- No, tak. Nie jestem fachowcem od komputerów, tym się u nas zajmuje pani Anson, ale zdawało mi się cały czas, że takie coś jest niemożliwe. Tyle tylko że fakty są takie jakie są - coś wybuchło, coś tam musiało być.

- Kto wczoraj ostatni miał do czynienia z instalacją? Nie mam na myśli spawaczy, tylko kto brał udział w jej przedmuchiwaniu?

- To było robione zdalnie, przy pomocy komputera, więc przy samej instalacji nikogo nie było, a przy komputerze była pani Anson i ja, chyba jeszcze mógł być przy nas któryś z programistów, ale nie jestem tego pewien.

- Rozumiem. Na razie panu dziękuję, ale pewnie jeszcze się tutaj zjawię. Pan się gdzieś wybiera poza fabrykę?

- Nie, będę tu cały czas, w razie czego łatwo mnie pan znajdzie.

Mayer wyszedł z gabinetu technologa i ruszył w stronę centrum. Patterson już zniknął sprzed drzwi, okazało się, że jest w środku. Pomieszczenie było dość duże i na pierwszy rzut oka kojarzyło się ze sterownią statku kosmicznego z kiepskiego filmu. Ściany były obstawione monitorami, na części z nich widać było obrazy z kamer telewizyjnych, na innych jakieś rysunki, wykresy lub ciągi cyfr. Asystent stał za plecami kogoś siedzącego przed jednym z kilku pulpitów, wyposażonych w klawiatury i urządzenia, których przeznaczenia Mayer nawet nie próbował się domyśleć. Nie lubił komputerów i chociaż nie przyznawał się do tego, wiedział skąd się to bierze. Bał się porażki. Wiele lat temu, na początku swej kariery w policji, próbował się posługiwać skomputeryzowanym rejestrem przestępców i poniósł sromotną klęskę chcąc dowiedzieć się czegokolwiek o ściganym włamywaczu. Od tamtego czasu nie próbował nawet siadać do komputera. Na szczęście Patterson znał się na komputerach za nich obu.

Kiedy Mayer zamknął za sobą drzwi, osoba siedząca przed asystentem odwróciła się i inspektor poznał dziewczynę którą widział już wcześniej na korytarzu. Miała około trzydziestu pięciu lat, choć w pierwszej chwili robiła wrażenie młodszej. Była szczupła i wysoka, wyższa od inspektora. Patterson przedstawił ją.

już mi starczy                  co było dalej?